Cóż my wiemy o świecie? Tyle ile udało się nam zobaczyć, odkryć, zrozumieć. Ale czy aby na pewno nasze zmysły dostrzegają wszystko? Co może powiedzieć trójkąt, dla którego całym światem jest kartka papieru, o świecie trójwymiarowym, który go otacza? A jeżeli są też inne wymiary poza tymi, o których wiemy. A jeżeli nasz świat to tylko odrobina rzeczywistości? Jest świat, który znamy, dotykamy, widzimy. Ale jest też sfera, której nie widzimy, a co najwyżej wierzymy, że jest. Czytaj dalej Przedobiednie myśli egzystencjalne mięsożercy.
Warto być nauczycielem
No i kolejny rok szkolny za mną. Akademia z wręczaniem nagród. Pożegnanie z klasą, której miałem przyjemność być przez rok wychowawcą. Wręczenie świadectw. Wspólne zdjęcie. Ognisko z uczniami, a potem z ich rodzicami. Dziś to już wspomnienia. Czytaj dalej Warto być nauczycielem
Nocne ładowanie baterii na granicy prawa i rozsądku
Dziś mam za sobą kolejną nockę spędzoną w szkole z kolejną ekipą radiowęzła, którym się opiekuję. Myślę, że w ostatnich 20 latach poprowadziłem takich i podobnych nocek z 50. Prawie rutyna jak dla mnie. Coś nowego dla większości tych uczniów. Wyczekiwanego przez pół roku. Wiem już, że będą o tym pamiętać przez lata. Większość szybko zapomni o programowaniu w Baltie czy właściwościach drewna liściastego, ale nie tę nockę. Czytaj dalej Nocne ładowanie baterii na granicy prawa i rozsądku
Nocka klasowa
Noc w szkole dla mnie to już pewna rutyna. Po raz pierwszy taką noc organizowałem prawie 20 lat temu dla swojej klasy informatycznej. Była to pierwsza taka noc dla gimnazjalistów w naszym mieście. Wcześniej tylko w jednym liceum organizowano noce matematyczne. Czytaj dalej Nocka klasowa
Jedna doba bliżej końca
Cudownie jest móc znów starać się zaaklimatyzować w szkole po długim okresie lenistwa. Trzeba tylko znaleźć w sobie motywację. Wpadłem na pomysł stawiania sobie wyzwań. Czasem niby małych, ale jakże budujących. Na przykład takie wyzwanie: znajdź 10 powodów, dla których fajnie jest być nauczycielem w polskiej szkole. Takiej szkole. No dobra – niech będzie 5. Hmmm, no może przesadziłem. Pomyśle o innym wyzwaniu. Czytaj dalej Jedna doba bliżej końca
Szukanie spokoju i…
Wczoraj lało. W nocy lało, więc rano wszystko mokre tak, że raczej na pracę w ogrodzie trudno liczyć. Pozostało siedzenie w domu lub spacer po lesie – taki dylemat człowieka, który nie musi pracować. Czytaj dalej Szukanie spokoju i…
Remoncik dobry na wszystko
Czas pandemii, gdy nie można normalnie pracować, swobodnie podróżować, spotykać się z ludźmi, to trudny czas. Zwłaszcza na początku, gdy człowiek nagle został wyrwany ze swej codzienności. Dni płynęły wolno. Praca zdalna częściowo zajmowała mi głowę. Jedyne emocje, to kłótnia z żoną lub ciekawy film. W takim czasie trafiło mi się wyzwanie, jakie postawiła przede mną moja siostra. Remont, a raczej przeróbka pokoju z kuchnią na minimieszkanie. Czytaj dalej Remoncik dobry na wszystko
Magiczne 92% vs. nasze realia
Po pierwszym tygodniu 92% szkół* było gotowych do pracy online (*dane ministra oświaty, więc na pewno muszą być prawdziwe) i to jest najszybszy postęp w dziedzinie wprowadzania zdalnego nauczania na świecie. Tak szybko nawet pracownicy korporacyjni nie byli w stanie tego ogarnąć. Za miesiąc, myślę, że dojdziemy do 115% i wtedy będzie można zastanowić się nad przekształcaniem co niektórych budynków szkół w muzea edukacji. Inne przydadzą się na szpitale psychiatryczne dla oszołomów. Czytaj dalej Magiczne 92% vs. nasze realia
Jest CI ciężko? Nie jesteś sam!
Obecnie strajkuję. W dużym mieście jest łatwiej. W mieście, gdzie władze są w opozycji, nie trzeba heroizmu. W szkole, gdzie dyrekcja wspiera swą postawą strajkujących, jest spokojniej. Mam szczęście. Tu społeczeństwo jest lepiej wykształcone i przygotowane do samodzielnego myślenia. Są tu tacy, którzy przysyłają dla strajkujących ciasto, pączki lub chociaż dobre słowo. Dziękuję im za wsparcie. Przeciwnicy też są, ale mogę anonimowo, np. w hipermarketach, robić zakupy i nie narażać się na wrogie spojrzenia.
Boże mój! Za coś mnie tak pokarał?
Boże mój! Za coś mnie tak pokarał? Czemuś na mój jeden żywot zawodowy zesłał tyle przekleństw?
A działo się to tak… Skuszony fałszywymi, jak się później okazało, obietnicami pasjonującej pracy i szybszej emerytury, zostałem nauczycielem. Zlekceważyłem wtedy fakt, że moi koledzy handlując odzieżą na straganie, zarabiali znacznie więcej niż ja. Pomyślałem, to musi się kiedyś zmienić, a kasa to nie najważniejsza rzecz na świecie. Szybko odkryłem, że satysfakcja i poczucie pewnej misji do wykonania, więcej znaczy niż pieniądze. System utwierdzał mnie w tym, poklepując po ramieniu, podczas wręczania kolejnych dyplomów i gratulacji. Uczniowie dobrym słowem. Absolwenci rzewnym wspomnieniem. Wsiąkłem w szkolnictwo bez reszty.