Cóż my wiemy o świecie? Tyle ile udało się nam zobaczyć, odkryć, zrozumieć. Ale czy aby na pewno nasze zmysły dostrzegają wszystko? Co może powiedzieć trójkąt, dla którego całym światem jest kartka papieru, o świecie trójwymiarowym, który go otacza? A jeżeli są też inne wymiary poza tymi, o których wiemy. A jeżeli nasz świat to tylko odrobina rzeczywistości? Jest świat, który znamy, dotykamy, widzimy. Ale jest też sfera, której nie widzimy, a co najwyżej wierzymy, że jest.
A nawet czy to, co wiemy jest aby na pewno prawdziwe? To już inna kwestia. Na przykład ile słuszności mają wegetarianie czy weganie w swoim widzeniu świata? Postrzeganiu kurczaka, jako swojego małego brata uciemiężonego. Tak to dziś, tłukąc kolejnego niedzielnego kotleta, naszły mnie egzystencjalne wątpliwości.
A wyobraźmy sobie, że nasza Ziemia to taki jeden z wielu „kurników”. Że dlatego jest tu tyle miliardów ludzi, bo jest gospodarz, hodowca, dla którego coś z nas jest cenne. Może białko, może dusza, może coś innego.
Jedni nazywają go Bogiem, inni Naturą, inni Przyrodą, jak kto chce. Gospodarz ten dba o nas dając nam pokarm, pomysły na udoskonalanie Ziemi, zasoby naturalne itd. Wszystko, co nam potrzebne dla naszego życia. Oczywiście w zamian zabiera nas z tego świata i pozyskuje to, co mu jest potrzebne. Hodowla nie jest łatwa, bo człowiek ma skłonności do autodestrukcji. Bo czasem choruje. Wojuje. Ma wiele pomysłów na swoje życie. Czasem nawet dla gospodarza nie zrozumiałych.
Aby jeden z takich pomysłów opisać posłużmy się porównaniem do czegoś, co w miarę rozumiemy. Czyli kurnika i kur.
W owym kurniku, gdzie paszy jest dużo, pewna kura-filozof popadła w wątpliwości: czy na pewno rośliny są nieczułe, niewrażliwe, nie mają prawa mieć swoich praw? Czy zjadanie ich dzieci w postaci ziaren jest moralnie uzasadnione? No i przestała jeść zboże ograniczając dietę tylko do znalezionych robali i mączek pokarmowych pochodzenia nieroślinnego. Gospodarz pokierował do niej inne kury, aby pokazały jej, które ziarno jest najlepsze. Może nawet sypnął najsmaczniejszej pszenicy.
Ale kura nie – jeść nie chciała. Schudła. Koleżankom mówiła, że teraz to czuje się wyśmienicie. Kilka z nich też przestało jeść ziarno. Gospodarz patrzył na nie z coraz większym niepokojem. Cóż to za choroba w jego kurniku się pojawiła? Co z taką kurą począć? Co WY byście mu poradzili?
Drodzy weganie, czy aby na pewno dobrodziejstwem dla kruczków byłoby gdyby wszyscy ludzie przestali je jeść i przestali jeść jajka? Przecież, gdyby tak się stało to nikt by ich nie hodował. Może kilka z najpiękniejszych ras zostałoby, jako ozdoba u jakiegoś zafascynowanego hodowcy i tyle.
Te miliony kurczaków nigdy by się nie wykluło. Czy dla kury żyjącej w kurniku jest problemem to, że kiedyś ktoś ją zje? Na pewno nie. Czy Ty czytelniku wolałbyś nie żyć, bo przecież wiesz, że kiedyś umrzesz. Że nasz Gospodarz, kiedyś upomni się o swoje. Może będziemy wtedy już starymi ludźmi, a może znacznie wcześniej. Może zrobi to szybko i bezboleśnie, a może wcale nie. Ale na dziś dla mnie nie jest to problemem, bo dziś cieszę się tym, że żyję. Że dziś Gospodarz pozwala mi być tu i dba o mnie.
Uważam, że to nie samo zabijanie zwierząt jest problemem. Problemem bywa sposób ich hodowli i ich zabijania. Od wieków człowiek żywił się upolowanym, a potem też wyhodowanym mięsem. Wiele milionów zwierząt żyło tylko dlatego, że człowiek je potem chciał zjeść. Ale dawniej ludzie naprawdę dbali o zwierzęta. Miały swoje imiona. Żyły czasem pod tym samym dachem ze swoimi gospodarzami. Żyły do czasu, gdy człowiek potrzebował ich mięsa. Potem szybka śmierć i smaczne obiady. Taka kolej życia.
W ostatnich czasach, my ludzie wymyśliliśmy fermy klatkowe, automatyczne karmidła, maszynowe zabijanie. To jest zło.
To ludzie dążąc do maksymalizacji zysków doprowadzają do sytuacji, gdy zwierzęta są hodowane w okrutny sposób. Na drutach, w ciasnocie, po ciemku. Nie zabijanie zwierząt jest złem, tylko znęcanie się. Więc, jeżeli już chcielibyśmy walczyć o naszych mniejszych braci-kurczaków, to kupujmy je z hodowli wolno wybiegowej czy w ogóle od ekologicznego gospodarza. Tam one były szczęśliwe, bo żyły. Bo żyły w dobrych warunkach. Walczmy o polepszenie warunków hodowli zwierząt. Dbajmy o zwierzęta jakie są pod naszą opieką tak, aby obok nas byly szczęśliwe. Bo w życiu szczęście jest najważniejsze. Nie rozumiem też osób, którzy personifikują zwierzęta. Chyba każda skrajnośc jest zła. Wystarczy zdrowy rozsądek i empatia.
Samo niejedzenie produktów pozyskiwanych od zwierząt robi im wilczą przysługę. Myślę, że nie tędy droga. Więc, jedzmy też mięso bez oporu i dziękujmy naszemu Gospodarzowi, że taki świat dla nas stworzył. Smacznego.