FUNDAMENTY
Lipiec 2021. W tym miesiącu fizycznie rozpocząłem budowę kolejnego mojego domu. Skąd pomysł? Po co? Dla kogo? Kiedyś odpowiem na te pytania. Na dziś oczywiście mam plany z domem związane, ale zbyt wiele niewiadomych w mym życiu, aby o nich poważnie mówić. Opcji wiele, jednak szansa, że ten dom będzie kiedyś moim miejscem zamieszkania jest tak duża, że determinuje całe moje postępowanie i sposób budowy. Tak, ten dom buduję dla siebie i mojego syna, chociaż mam świadomość, że ostatecznie może być inaczej.
Lipiec to głównie czas prac ziemnych. Oczywiście wcześniej trzeba było załatwić wiele spraw przygotowawczych, zakupić projekt, uzyskać wiele zgód. Trzeba też było sprawdzić jaki jest grunt, na którym ma być posadowiony budynek. W tym celu specjalistyczna firma przeprowadziła dwa odwierty. Stwierdzono, że mam dobry, nośny, grunt, a poziom wód gruntowych to około -2,5 m. Jest bezpiecznie można budować.
Kolejny etap to prace geodetów. Dokładne wytyczenie miejsc, gdzie w przyszłości mają biec ściany budynku. Ważna sprawa, aby na koniec budowy, nie mieć problemów przy odbiorze budynku.
No i dopiero po takich wielomiesięcznych przygotowaniach, w czwartek 1 lipca 2021 roku, mogłem oficjalnie wbić łopatę, rozpoczynając budowę domu jednorodzinnego. Oczywiście łopata to symbol, bo wykop pod budynek zrobiła duża koparka, zamieniając mój uporządkowany ogród w ogromny dół z nasypami po bokach. Wywieziono 5 wywrotek ziemi. Dół dosyć głęboki. Może nawet zbyt głęboki, bo ostatecznie wychodzi na to, że budynek będzie posadowiony ponad 130 cm poniżej ostatecznego poziomu gruntu.
W wykopie ławy fundamentowe zostały zaszałowane i zazbrojone przez ze mnie z pomocą rodziny i przyjaciół.
Zbrojenie zgodnie z projektem, ale beton znacznie lepszy, bo C20/25 z dodatkiem specyfiku czyniącego go wodoszczelnym. Dodatkowo do zbrojenia dospawałem ocynkowaną bednarkę, będąca podstawą późniejszej instalacji odgromowej.
Nie ma tu miejsca na oszczędności, bo fundament to jednak podstawa wszystkiego i ewentualne późniejsze problemy mogłyby być trudne lub niemożliwe do usunięcia. Więc lepiej nie oszczędzać, zwłaszcza, gdy buduje się dla siebie. Ławy fundamentowe zalewaliśmy 7 lipca.
Druga połowa lipca to czas budowy ścian fundamentowych. Murowałem je z tradycyjnych bloczków betonowych. Murowanie to fajna zabawa i szybkie efekty pracy. Dla starego nauczyciela to duża odmiana i niezwykły relaks.
Pierwsze bloczki, na odpowiedniej izolacji przeciwwilgociowej, położyłem w narożu południowo-zachodnim. Świetna pogoda i doskonały humor to efekt tego, że jeszcze pewnie nie bardzo wiedziałem na co się porywam. Ale zapał był 🙂
Pracę rozpoczynaliśmy tuż po godzinie 6 rano i czasem kończyliśmy sporo po zachodzie słońca, z kilkugodzinną przerwą w okolicy południa, gdy lejący się z nieba żar nie pozwalał wytrwać na budowie. Jednak nie ma co narzekać na pogodę, bo była dla nas bardzo łaskawa. Pierwsze ulewy pojawiały się dopiero, gdy mieliśmy gotowe ściany fundamentów i nie wyrządziły nam większych strat.
W ostatniej chwili pojawił się pomysł piwniczki pod schodami i tam też na drugiej warstwie bloczków została zabetonowana kapsuła czasu. Słoik, w którym jest gazeta z pierwszego dnia budowania, list dla potomnych, kilka aktualnych monet i odrobinka wody święconej z Fatimy. Coś co chciałbym, aby zostało wykute po 100 latach. Jest to taka widoczna w piwniccze pamiątka z odciskami naszych palców – moich (po lewej) i Grzegorza (po prawej).
Na tym etapie trzeba było też przygotować wszystko pod przyszłe instalacje: wodną, elektryczną i kanalizacyjną.
Poziome rury kanalizacyjne zostały rozprowadzone. Użyłem, znów z na wyrost, rur pomarańczowych o średnicy 160 mm. Ściany fundamentowe zostały zaizolowane Dysperbitem i dodatkowo na zewnątrz położyliśmy izolację termiczną – 10 cm specjalnego styropianu, zabezpieczonego dodatkowo folią kubełkową. Dawniej tak rygorystycznych wymagań nie było, dziś izolacje to podstawa.
Od razu przygotowano też możliwość wprowadzenia rury z wodą, poprowadzono przewód, który zasili budynek w energię elektryczną (5 x 16 mm2) oraz położono bednarkę, będącą uziemieniem skrzynki bezpiecznikowej i całej instalacji elektrycznej.
Wiele trudu wymagało zasypanie całości pod wylewkę parteru. Pierwszy problem to brak swobodnego dostępu wokół wykopu. Wywrotki dowoziły piasek zasypowy sukcesywnie w miarę rozsypywania poprzednich zwałów piasku i ubijania zagęszczarką. Pracowała minikoparka, ale też wiele piasku przenieśliśmy łopatami.
Ostatecznie można było rozłożyć folię budowalną, na nią zbrojenie siatką zgrzewana o grubości 8 mm i zalać wszystko betonem.
Beton C16/20 dostarczono gruszkami 28 lipca 2021 roku.
I tak minął miesiąc pracy nad czymś, czego nie będzie widać, bo większością znajdzie się pod ziemią.
Po stronie zachodniej pojawił się dodatkowy fragment fundamentu, który w przyszłości może zostanie wykorzystany jako podparcie ewentualnych dodatkowych schodów prowadzących na półpiętro. Dałoby to szansę odrębnego wejścia na piętro i stworzenia niezależnych dwóch mieszkań. Ale o tej koncepcji opowiem przy innej okazji.
Fundamenty gotowe! Dziękuję mojemu synowi Grzegorzowi, jego koledze Adrianowi z ojcem Romanem, mojej siostrze Bogusi, szwagrowi Marcinowi, a nawet siostrzeńcowi Dominikowi, którzy wiele czasu poświecili pomagając na budowie. Było też tu sporadycznie kilka innych osób. Moje doświadczenie i nasza wspólna praca pozwoliły w niecałe dwa miesiące osiągnąć ten etap budowy.