Ocieplenie – lato ’22

Ocieplenie budynku

Ocieplenie budynku to bardzo mozolna praca. Jednak  w dzisiejszych czasach  okazało się, że niezwykle istotna. Dziś gdy jest grudzień i temperatury spadły nawet do -19 stopni, ten dom w środku utrzymuje dodatnie temperatury będąc ogrzewany jedynie jednym piecykiem typu „koza”. Ekologii w tym nie ma, ale ponieważ gazownia termin przyłączenia wyznaczyła mi na czerwiec przyszłego roku, to wyboru nie miałem. Jejku, co by było gdyby nie tak solidne ocieplenie? Hmm, byłbym głęboko w „kaczej d…”

Roboty z ociepleniem rozpoczęły się późną wiosną od przygotowania podmurówki. Nie chciałem dawać tam tynku, jak większość ludzi robi, bo widziałem jak taki często podmakany tynk odpadał, a i wizualnie co prawdziwa cegła klinkierowa, to cegła. Nie ma lipy.

podmurówka - cegla klinkierowa szczelinowa

Następnie poszły już styropiany na ścianę. Projekt wymagał aby było to 20 cm styropianu białego (przenikalność 38)  Od takiego zacząłem ocieplać pierwszą ścianę – wschodnią. Jednak po przemyśleniu na pozostałe trzy ściany kupiłem styropian szary, który o 20% ma lepsze parametry cieplne (przenikalność 31). Dało to efekt jakby styropianu białego było 25 cm. Są sprawy na których czasem można przyoszczędzić, ale na ociepleniu lepiej nie, bo później trudno to poprawić.

3/4 domu ocieplono takim styropianem

Każda płyta styropianu jest przyklejona na odpowiedni klej i solidnie zakołkowana. Roboty prowadził mój kolega z podstawówkowej szkolnej ławy – Marek, który na budowach spędził całe dotychczasowe życie. Ja ograniczyłem się do pomocy w układaniu rusztowań i kołkowania płyt. Głowę daję, że nic nie odpadnie, bo wszędzie dałem ich więcej niż Marek sobie życzył. Grzegorz i Marcin mi w tym pomagali. Marek pracował w swoim tempie, takim że nie raz zagryzałem zęby. Ostatecznie oklejenie styropianem całego domu i przyklejenie siatki zajęło mu 5 miesięcy. Na tym moja cierpliwość się zakończyła i podpisałem umowę ze znaną firmą od ociepleń, która wszystko dokończy i położy na wiosnę warstwę zewnętrzną tynku. Co niechybnie, tu na końcu, dopisze w stosownym czasie.

Przy pokazji wykorzystałem ustawione rusztowanie do wykonania podbitki w szczytach dachu. Zdecydowałem się na podboitkę z tworzywa sztuchnego VOX w kolorze winchester. Pasuje mi do okien i do kasztanowego dachu. Przy tym, co najwazniejsze, ma być trwała i nie wymagać żadnego malowania czy innej konserwacji. Jest to dla mnie nowe rozwiązanie, ale myślę, że lepiej się sprawdzi niż podbitka z drewna.

Ocieplenie budynku to oczywiście ocieplenie ścian, ale nie tylko. Równie ważne jest ocieplenie dachu i poddasza. Tu już poradziliśmy sobie z Grzegorzem sami. A praca z wełną mineralną to najgorszy etap jaki jest na budowie. Wełna wchodzi wszędzie. Gryzie wszystko. Maseczki średnio dają radę. Trudno nie kaszleć i nie stracić płuc. Po prostu koszmar, ale zrobić trzeba. Generalnie wypchaliśmy przestrzenie pomiędzy krokwiami wełna mineralną grubości 15 cm. Po czym krzyżowo poszła od strony pomieszczeń na krokwie i na jętki stropowe dodatkowa warstwa 10 cm. W sumie każdy pokój ma 25 cm izolacji. Dodatkowo ocieplone jest też całe poddasze. Wprawdzie nie planuję, aby były tam pomieszczenia mieszkalne, ale i „magazyn rzeczy niepotrzebnych” w domu się przyda. Na poddaszu będzie też między innymi centrala rekuparacji, więc czasem trzeba będzie tu zajrzeć. No i co najważniejsze, podobnie jak u człowieka większość ciepła ucieka przez głowę, tak i w domu dach musi być najbardziej solidnie ocieplony.

wełna mineralna na poddaszu

dodatkowe 10 cm na krokwie

   wełna na poddasze

Dopiero po zaklejeniu wełny odpowiednią folią metaliczną (podobno lepsza od tych żółtych) przestało po domu hulać cząsteczkami wełny mineralnej. Znów można było swobodnie oddychać – uff. Można było przystąpić do montażu płyt gipsowo-kartonowych – co opisze w dalszym rozdziale poświęconym tynkom i wylewkom.

No i jeszcze okna. Najwększe nadproża w salonie dodatkowo ocepliłem wełną mineralną. Miałem troszkę miejsca, więc czemu nie.  troszkę boję się tych mostków termicznych, chociaż ciagle w głowie mam jedną myśl: staramy się wszystko uszczelnić, owinąc styropianem lub wełną mineralną, okna z kilkoma uszczelkami, zadbać o każdy szczegół aby było szczelnie i ciepło. Nawet wymyślono ciepły montarz okien, czyli dodatkową tasmę uszczelniającą, podobną do lekarskiego plastra, montowana na połączeniu okna ze ścianą. A potem przychodzi do nas kominiarz i nakazuje zrobić w oknach lufciki (czyli nawiercić dziury, aby wchodziło powietrze) i całe uszczelnianie w d… wsadził. A nie zrobisz to grzyb z wilgoci wylezie na ściany.  Dziwne to wszystko czasem bywa.

 

A tu mam nadzieję w  2023 dopisać kilka słów o pracach wykończeniowych związanych z tynkiem zewnętrznym – jak Bozia pozwoli szczęśliwie to zrealizować 😊