Wstęp taki tam sobie….
Moje podróże to lekarstwo na wszelkie bolączki mojego domowego życia. To czas relaksu i zapomnienia, szukania harmonii, spokoju i nowych wyzwań. Często czas na szukanie dobrych relacji z Bogiem.
Generalnie większość mojego życia było zamknięte w granicach mojego ogródka. Z rodzicami praktycznie wyjazdów nie było – wiadomo budowa domu rodzinnego i czasy komunizmu nie sprzyjały. Potem już w dorosłym życiu ja miałem liczne obowiązki i na podróże zawsze brakowało czasu, pieniędzy i chęci.
W końcu nadszedł czas przewartościowania swojego życia. W pewnym wieku można już pomyśleć o sobie. O tym czasie, jaki jeszcze pozostał. A kiedy najlepiej się myśli? Oczywiście podczas jazdy na motocyklu. A gdzie najlepiej się myśli? Oczywiście w pięknym otoczeniu przyrody. A z kim najlepiej się myśli? Najlepiej z samym sobą, chociaż może się mylę, bo tak naprawdę nigdy nie spotkałem kogoś, kto bez zastrzeżeń chciałby w tych wszystkich moich podróżach uczestniczyć.
A podróżowanie w miejsca gdzie się nie było, to najlepsze, co człowiek może zrobić, aby czuć się szczęśliwym. Polecam!