Wizjoner Orwell pewnie nie zdawał sobie sprawy jak prorocze myśli zawarł w swoich książkach, Dziś żyjemy w jego świecie nowomowy, w którym mówi się dużo, ale słowa nie mają znaczenia albo znaczą zupełnie coś innego niż by się wydawało. Czasem zmusza mnie to do pomyślenia czy to ja jestem nienormalny czy to ten świat jest dziwny. Im mam więcej lat, tym częściej zastanawiam się nad znaczeniem ważnych dla mnie słów. Prostych, oczywistych słów.
NADZIEJA. Jest z nami zawsze. Nawet, gdy poważnie chorujemy. Gdy lekarze wyliczają możliwe dni do przeżycia. Ale i tak człowiek łapie się każdej możliwości leczenia. Ciekawe, czy spadający w przepaść człowiek też ma nadzieję, że jakoś to będzie?
Czasem mija wiele lat życia, a jedynym paliwem jest nadzieja, że coś się zmieni, że coś dobrego się stanie. Ona umiera ostatnia, bo dopóki jest cień szansy trwamy z nadzieją.
Myślę sobie, że nadzija jest największym motorem naszego życia. Nadzieja na lepsze życie, na lepszą pracę, na bycie szczęśliwym….
Niestety, życie tylko nadzieją, nie da nam tego, czego nam brakuje. Musimy się wysilić, odważyć, zaryzykować i mieć nadzieję, że da to dobry efekt. Bez nadziei chyba trudno byłoby w ogóle żyć. A, że wodzi nas głupców za rękę jak i gdzie chce, tak jak matka – trudno. Matki się nie wybiera.
WIARA. Gdyby człowiek miał pewność i naukowe dowody, że Bóg istnieje, to nie byłaby to wiara. Tak jak nie musimy wierzyć w to, że żyjemy, że słońce nas ogrzewa, czy że trzymany w ręce przedmiot ma swoją wagę. To wiemy, możemy zmierzyć i nie ma o czym dyskutować. Gdyby Bóg chciał nam życie uprościć to codziennie by się nam objawiał i pozwalał wkładać paluchy w swoje rany. Ale tego nie moglibyśmy nazwać wiarą.
Wierzę, ale na tyle słabo, że zazdroszczę Talibom ich wiary. Oni bez wahania dla niej zrobią wszystko, łącznie z ofiarą swojego życia. Wiem, powiecie, że zacofani, że fanatycy, że nienormalni. Z punktu widzenia dzisiejszych ludzi, którzy już w nic nie wierzą, to bez sensu. Ale ile sensu wiara może dodać do naszego życia!
Ja wierzę, że mój Bóg jest, ale niestety tak troszkę po swojemu i nie do końca bezgranicznie. Tak troszkę nowocześnie. Zawsze byłem wierzącym, ale i tak mam na sumieniu wiele grzechów, które wymagają ode mnie wiary w ogromne Boże Miłosierdzie. Nie potrafię oddać się całkowicie, bo zawsze w głowie zawadza myśl: wierzę, ale…
SZCZEŚCIE. Megaważny stan w życiu. Myśląc o szczęściu trafiłem na inne pojęcia, bo każdy chciałby być zdrowy, piękny, bogaty. Dla kogoś szczególnie liczy się miłość, dla innych szczerość czy prawdomówność… i tak można wymieniać co w naszym ziemskim życiu jest najważniejsze. Mając już swoje lata na liczniku, dziś uważam, że najbardziej liczy się bycie szczęśliwym. Oczywiście trudno być szczęśliwym bez zdrowia, pieniędzy czy kogoś, kto nas kocha. Ale nie są to warunki konieczne.
Tak naprawdę nie wiele potrzebujemy do bycia szczęśliwymi. Tylko, że człowiek zawsze chce czegoś więcej niż ma. Tak było nawet w raju. Zawsze czegoś brak, aby czuć pełnię szczęścia. Czasem warto jednak odpuścić i cieszyć się tym, co jest, bo to czy jesteśmy szczęśliwi, najbardziej zależy od nas samych.
PRAWDA. Prawda to dziś luksus, a jej wartość jest przereklamowana. Często stawiamy pytania, ale nie szukamy prawdy tylko odpowiedzi, które nas zadawalają. Bo prawda często nie daje nam szczęścia. Nie jedna osoba płakała, okrywając tajemnice partnera. I po co?
Hmm, jeżeli ktoś w resztce mojego życia zadba bym był z nim szczęśliwy, to nie ważne czy to zrobi z miłości, czy dla kasy, czy mnie oszuka, czy cokolwiek innego. Ludzie oszukujcie mnie ile chcecie, jeżeli dzięki temu, przez resztę mych dni będę szczęśliwy. Chociaż, jak każdy, wolałbym być szczęśliwy i nie być oszukiwany. Ale to prawdziwy luksus.
BOGACTWO. Bycie majętnym człowiekiem dla wielu jest sensem życia. Wiadomo kasa wiele ułatwia. Dobrze się żyje. Nie ułatwia jedynie końca naszego życia. Gdy trzeba wszystko zostawić i boso iść w kierunku światła. Wtedy, pewnie Bozia zapyta: dałem ci tyle talentów i co z nimi zrobiłeś? Spieniężyłeś? Pomnożyłeś? Zmarnowałeś? Bozia nie musi pytać, bo człowiek sam zadaje sobie pytanie, co w życiu zrobił i co po nim zostanie? Czy aby nasze życie nie uciekło nam na wykorzystywaniu innych? Zdobywaniu za wszelką cenę. Czy coś zbudowaliśmy, co po nas zostanie odziedziczone? Jak nas będą wspominać, gdy nas zabraknie? No i najśmieszniejsze pytanie: zdobyłem taki majątek i co z nim dalej? Więcej masz majątku, więcej masz i problemów z nim. Nie masz nic – też CI źle.. A może bogactwem człowieka nie jest w ogóle kasa, nieruchomości i samochody? Może mamy go poprostu w sobie. Tylko chciejmy się nim dzielić, a będziemy jeszcze bogatsi.
WIęcej się zastanwiasz, więcej masz pytań.
Tak, wiem, nie zgadzasz się z moimi wnioskami, bo Ty to czujesz inaczej. Ale to taki mój dzisiejszy minisłowniczek z myślami, do których właśnie dorosłem. Czy kiedyś zmiennie zdanie? Może.