Wygraliśmy – Wygrałem!!!

Kurcze… wygraliśmy! Będzie nowa pracowania w naszej szkole – w mojej szkole. Będzie nowa pracowania! Wygrałem!!! Pracowania do informatyki i robotyki! Cieszę się tym, jakby mi ktoś dał… nawet trudno mi określić co… co by mogło mnie tak uradować! W ten sposób, nasza szkoła znajdzie się wśród nielicznych szkół tak dobrze wyposażonych pod względem komputerów i robotów. XXI wiek i u nas zagości!  Chociaż ta radość jest przytłumiona gorzką refleksją – jak to u mnie.

Jako inicjator i koordynator szkolnych działań promujących projekt w tyskim budżecie partycypacyjnym, czuję się wdzięczny wszystkim, którzy przyczynili się do tego sukcesu i dziękuję.

Na początku rodzicom naszych uczniów, na czele z p. Łukaszem Wiewiórą (autor projektu, który wsłuchał się w moje marzenia i opisał je w swoim projekcie) za niezwykłą przychylność i wsparcie.

Dyrektor Karinie Bryi, za wspieranie niemal każdego pomysłu dążącego do zdobycia chociaż kilku dodatkowych głosów.  Dziękuje też, tym moim koleżankom i kolegom, którzy zgodzili się odłożyć swoje prywatne obowiązki i popołudniami, a nawet w niedziele, opiekowali się grupami dzieci zbierających głosy.

Dziękuję dzieciom, które zbierały głosy na naszych osiedlach chodząc z tabletami do głosowania lub ulotkami, które apelowały z kościelnej ambony, które namawiały swoich bliskich i sąsiadów. Które dzięki promocji projektu poczuły w sobie sprawczą moc i niezwykłą chęć do społecznego działania. Cieszę się, że tylu uczniów dziś bezpośrednio poznało demokrację i siłę, jaką daje każdy głos obywatela.

No i na końcu dziękuję mieszkańcom osiedli otaczających naszą szkołę. To ich głosy sprawiły, że mamy projekt, który zebrał dwa razy więcej głosów niż jakikolwiek inny w Tychach (fajnie, bo za naszą dużą aktywność osiedle dostało premię w formie dodatkowego dofinansowania imprez integracyjnych dla mieszkańców) .

Dziękuję Wam wszystkim, za to że będę mógł pracować w dobrze wyposażonej pracowni i nie męczyć się z 15-letnimi komputerami, które stale się zawieszają. Dziękuję za normalność, której wizja pojawiła się przed moimi oczami!

Tylko nie byłbym sobą, gdyby nie pojawiła się też refleksja. Za mną kilka tygodni intensywnej pracy nad promocją projektu. Chodzenie, apelowanie i proszenie o wsparcie. Projekt i zlecenie wykonania ulotek, plakatów, flag. Przygotowanie innych materiałów promocyjnych. Organizacja grup dzieci i wyposażenie ich w tablety, za pomocą których zbierały głosy. itd. itp. Za mną też kilka głosów krytyki. Mam też świadomość, że to nie koniec mojej drogi do uzyskania pracowni. A raczej to dopiero początek.  Przede mną teraz cała akcja związana z jej budowaniem: wyszukiwaniem najlepszych rozwiązań i odpowiedzialnością za swoje decyzje, przetargami. A potem będę musiał jeszcze przez pięć lat odpracowywać ją, wraz z 3 moimi koleżankami informatyczkami, w formie pozalekcyjnych zajęć z dziećmi i dorosłymi. Zajęć 100% darmowych, czyli prowadzonych przez nas w ramach wolontariatu. Taki wymóg, aby projekt miał szansę przejść wstępną weryfikację w mieście.

Mnóstwo czasu i energii w walce o coś, co z zasady walki nie powinno wymagać! Co, jako nauczyciel chcący dobrze wykonywać swoje obowiązki, powinienem po prostu mieć udostępnione. Dlaczego my nauczyciele, musimy w taki sposób działać? Prosić… jakby to miało być coś naszego prywatnego. Czy ktoś wyobraża sobie innego urzędnika, który prosi mieszkańców osiedli, na których stoi urząd, aby głosowali o wyposażenie jego stanowiska pracy? Który obiecuje, że w zamian, za dramo będzie przyjmował petentów dodatkowo w soboty? Do czegoś takiego jesteśmy zdolni chyba tylko my – nauczyciele.
I proszę Was, nie piszcie w komentarzach, że mam misję i szanowany zawód. Że mam 40-godzinny tydzień pracy, a tak naprawdę to płaci nam się za nic, bo dzieci mogą się same nauczyć wszystkiego od dr Google. Więc o co w ogóle mi chodzi?

Nie piszcie też mi pochwał, bo ich nie oczekuję. 25 lat pracy nauczyło mnie, że tak trzeba, aby było dobrze. Chociaż fakt. Miło jest mieć świadomość, że znalazł się jakiś rodzic, który wytypował mnie do plebiscytu Dziennika Zachodniego, uważając mnie za „Nauczyciela na medal”. Tylko, że mam świadomość, że takich nauczycieli jak ja są wokół mnie setki. Którzy co dzień z mozołem troszczą się o wyposażenie swego miejsca pracy, którzy borykają się z coraz trudniejszymi w obcowaniu dziećmi i rodzicami, znoszą biurokratyczne obciążenia. Którzy codziennie udowadniają sobie i innym, że lubią to co robią i są zdolni dla tego wiele poświęcić. Czasem i odrobinę swojej godności.

No i na koniec. Naprawdę proszę: nie głosujcie na mnie w tym plebiscycie, bo szkoda tych 2,50 zł. Lepiej dajcie je na Komitet Rodzicielski Waszych dzieci. Będzie kasa na nagrody, na jakieś doposażenie szkoły – ktoś na pewno bardziej się ucieszy.

2 odpowiedzi do “Wygraliśmy – Wygrałem!!!”

  1. Święte słowa! Urzędnicy nie muszą przynosić do pracy własnych materiałów a od nas wymaga się byśmy to robili i byli przy okazji prawnikami (tony papierów, pisanie dokumentacji, kruczki prawne), pielęgniarkami (bo w małej szkole higienistka jest raz w tygodniu), byśmy wychowywali dzieci (bo rodzice nie mają czasu i przecież „nie będę się z własnym dzieckiem bić, nie chce to nie :o), przyjmowali nieustanną krytykę z uśmiechem na ustach, bo przecież jesteśmy wykształceni i nie wypada wybuchać złością, byśmy pracowali za darmo, no i w ogóle najlepiej żebyśmy się zrzekli wypłaty, to społeczeństwo będzie zadowolone

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.